Do księcia na białym koniu im daleko - czyli faceci przed którymi warto uciekać :)

Większość facetów twierdzi, że kobiet nie da się zrozumieć – co ciekawe, jakoś kobiety mówią to samo tyle, że o facetach :P Dziś przydarzyło mi się przeczytać artykuł właśnie na temat próby zrozumienia kobiecej psychiki. Kojarzycie stronkę pokolenieikea.com? A powinniście :) Piotr C. genialnie (cynicznie i z humorem) opisał siedem sekretów kobiet i to tych, które wolałybyśmy aby nigdy nie zostały zdradzone :P Czytając to uśmiałam się do łez. Jednocześnie zainspirowało mnie to do napisania dzisiejszego posta. Oczywiście nie mam zamiaru zdradzać więcej kobiecych sekretów (w końcu solidarność jajników obowiązuje!), lecz zajrzeć w głąb męskiej duszy. W takich chwilach przydaje się fakt, że obracam się w przeważającym stopniu w męskim towarzystwie – dzięki temu można się dowiedzieć wiele ciekawych historii o tym jak faceci myślą i na jakie typy facetów przychodzi nam w życiu trafiać. Pominę przy opisie tych „idealnych” (tak, w pełni zazdrościmy tym szczęśliwym pannom, które na takich trafiły). Oni albo nie istnieją, albo są już zajęci (a drogie Panie zasada nr 1 brzmi: Nigdy nie odbijamy sobie facetów!). To jacy nam jeszcze zostali ? 



Jestem zbyt śliczny aby z Tobą być 


Kiedyś facet golił się nożem, zarastał brudem (bo przecież woda robi krzywdę), brał kobietę gdzie i kiedy chciał, a przy tym przynosił zwierzynę do domu i nikt nie kwestionował jego męskości. Dziś mamy z tym większy problem. Osobiście jestem mega wdzięczna, że większość facetów odkryła uroki stosowania mydła (a nawet pachnącego żelu pod prysznic), dostrzega znaczenie własnego ubioru (zamiast chodzić w tych samych jeansach czy koszulce, które zakupili jeszcze w liceum a mają już po 30 lat) oraz nie golą sobie głowy po wojskowemu nie patrząc przy tym nawet w lustro. Ale bez przesady! Wczoraj przeżyłam szok, gdy u kolegi w łazience na półce zobaczyłam krem ukierunkowany na ujędrnianie ud, pośladków, bioder i brzucha. Dudes! SRSLY? :P Takiego kremu to większość kobiet nawet nie ma w swoich znacznych zasobach kosmetycznych.

No dobra, włosy na plecach czy klacie to moglibyście sobie wydepilować – no chyba, że jakieś kobiety lubią zaplątać się w chaszczach własnego faceta. Te pod pachą, też nie zaszkodzi czasem ogolić (jeśli nie wiecie to informuję, że właśnie dzięki nim śmierdzicie – i nieeee tłumaczcie tego emisją feromonów :P). Całkiem fajnie, że coraz więcej facetów zapuszcza zarost o który dba specjalista w dziedzinie „brody” zamiast walczyć samotnie. Podobnie jeśli chodzi o fryzjera – co poniektórzy dostrzegają zalety oddania się w ręce uroczej pani fryzjer zamiast chwytać za maszynkę w samotnych czeluściach domowych. Ale stosowanie żelu, pianki, wosku, pasty i lakieru do włosów (a najlepiej postawić to sobie wszystko na półce) – czy Was nie ponosi wyobraźnia czasem?

Niektórzy z Was pewnie teraz zastanawiają się gdzie tkwi problem z takim facetem co przywiązuje dużą wagę do tego jak wygląda? Hmmm, let us think. Co faceci mówią gdy laska pół godziny stoi przed szafą wybierając sukienkę, potem kolejne pół się maluje, next pół układa włosy itd. a liczba kosmetyków i ciuchów (o dodatkach nie wspominając) przestaje już się mieścić w mieszkaniu? Zazwyczaj padają takie określenia jak „pustak”, „zapatrzona w siebie”, „pewnie poza urodą nie ma nic do zaoferowania”, „fajnie się patrzy, extra taką pochwalić się przed kumplami, ale lepiej aby buzi nie otwierała, no chyba, że w jednym celu”.

Co z tego wynika? Cóż, facet który przywiązuje zbyt dużą wagę do tego jak wygląda chce się podobać kobietom. Wszystkim kobietom. Potrzeba adoracji ze strony płci pięknej staje się jego celem. To ten typ co może przebierać w pannach jak chce. Fajnie się takim pochwalić, ale czy wierzysz w jego stałość? Raczej nie bardzo :P Jeśli więc zauważysz, że Twój facet spędza więcej niż Ty czasu w łazience szykując się do wyjścia (nawet po bułki do sklepu naprzeciwko) to sygnał dziewczyno, że czas uciekać nim się zakochasz. Dowartościuj się takim, że na Ciebie leci, pokaż koleżankom (jak lwa w zoo) żeby mogły pozazdrościć, a potem zabieraj klamoty i rób out, bo wierności to tu wiele nie zaznasz :)

A jak go rozpoznać? Oczywiście poza tym co pierwsze Wam się rzuci w oczy czyli perfekcyjnie ułożone włosy, idealnie przystrzyżony zarost lub perfekcyjnie gładka skóra, ciuchy, których na pewno nie zawinęli z szafy młodszego/starszego brata (a jak dostrzeżecie metki typu Hugo Boss czy Armani to już macie pewność), ciało, którego nie jeden adonis by się nie powstydził (takkk – Ci panowie lubią przesiadywać na siłowni) to znakiem MEGA ostrzegawczym jest jeśli Twój (potencjalny) wybranek ma więcej #selfie na profilach społecznościowych nie tylko od Ciebie, ale nawet od rodziny Kardashianów razem wziętej :P 

Jestem tak miły, że aż Cię zemdli 


Chyba każda z kobiet przynajmniej raz w swoim życiu trafiła na tego „miłego faceta”. Na początku wydaje się wszystko super. Myślisz „WOW! W końcu porządny facet! W takim na pewno się zakocham i będę żyć długo i szczęśliwie”. I tu mówię wielkie STOP. Kobiety mają jakieś spaczenie mózgowe, które uniemożliwia „miłym facetom” uszczęśliwienie nas. Fajnie jest przez chwilę, ale potem zaczyna nas nudzić gdy facet robi wszystko dla nas, pod nas i z myślą o nas. Czujemy się zagłaskiwane i w pewnym sensie wręcz zamykane w klatce – w końcu taki facet będzie chciał być stale przy naszym boku. Ostatecznie to „niegrzeczni chłopcy” nas pociągają, nawet jeśli ułożymy sobie życie z tym „miłym” (troskliwym, spokojnym, ułożonym, który da nam poczucie bezpieczeństwa i zawsze będzie przy nas gdy będziemy go potrzebować). A co najśmieszniejsze to większość kobiet właśnie tego oczekuje od swojego wymarzonego partnera :P Raczej mało jest takich co marzy by ułożyć sobie życie u boku drania – choć może się mylę.
Jest jeszcze drugi typ „miłego faceta” – ten, którego należy się wystrzegać jak ognia, a mianowicie:

Jestem super miły, ale do czasu aż Cię zaliczę


Czegoż to faceci nie wymyślą, aby zaciągnąć dziewczynę do łóżka :P Mogą z Tobą całymi nocami rozmawiać przez telefon, a nawet będą udawać, że słuchają tego co mówisz. Mogą zabierać Cię do miejsc publicznych i nawet okazywać Ci czułość przy ludziach. Mogą sprawiać Ci drobne przyjemności i prawić komplementy. Czyli będą robić dokładnie to czego kobiety od nich oczekują lub marzą by robili. Po czym mijają dwa tygodnie, kobieta jest po uszy zadurzona i opowiada swoim przyjaciółkom na jakiego super faceta trafiła, wszystkie jej zazdroszczą, zamiast zacząć się na nią wydzierać „Laska obudź się! Przecież to jest za piękne żeby było prawdziwe!”. Ale ona dalej myśli, że trafiła na swojego księcia na białym koniu, tyle, że zamiast konia ma najnowsze audi w białym kolorze:P I tu scenariusz może pójść dwojako. 

Zauroczona dziewczyna w końcu ląduje ze swoim „bajecznym” wybrankiem w łóżku, była ostra jazda po której wyszła sponiewierana („och! To była najlepsza noc w moim życiu”) i nagle trach. Facet przestał odbierać, nie odpisuje, usuwa ze znajomych pannę i w ogóle udaje, że jej nie znał. Albo jeszcze kilka razy ją „zaliczy”, a potem poczeka, aż laska się do czegoś przyczepi i zrobi wielką aferę, żeby mógł jej powiedzieć, że jest wariatką i on potrzebuje czasu tylko dla siebie/jeszcze nie jest gotowy na związek/ to za dużo dla niego/myślał, że jesteś inna itp. cudowne teksty. I tak kończy się „piękna historia o cudownej miłości”, a przecież on miał być taki idealny, wręcz wymarzony kandydat na męża.

To, że byliście 2 razy w kinie, zabrał Cię na kolację, bzykał w większości ze znanych Ci pozycji, a nawet przedstawił znajomym nie oznacza jeszcze, że jesteście parą i musicie wszystko robić wspólnie. Najgorsze co kobieta może sobie zrobić to uzależnić swoje szczęście od istnienia mężczyzny u jej boku. Drań zawsze to wyczuje i wykorzysta – da Ci to czego chcesz (swoją uwagę i czas) to czasu aż dostanie to co chciał, albo zrobi się dla niego zbyt poważnie i psychodelicznie. Bo co jak co, ale kobiety potrafią popadać w skrajności psychozy i odstraszyć swoją natarczywością nawet najbardziej oddanego i zakręconego na naszym punkcie faceta, a co dopiero drania – on czmychnie od pierwszego pytania „kiedy się znowu zobaczymy?” albo „czemu do mnie nie zadzwoniłeś?” :P 

Zaangażowanie – a co to? Ja jestem emocjonalnie opóźniony 


Ponoć zaangażowanie się w relację z kobietą zajmuje facetowi przeciętnie 3-6 miesięcy, podczas gdy kobietom zdarza się zrzucić bombę „kocham Cię” nawet po 2-4 tygodniach. Ale są też tacy faceci którzy nigdy się nie angażują. Oni tylko pozostawiają pozory ruchu w związku, podczas gdy emocjonalnie wciąż są nieprzystępni. Taki facet będzie mocno cenił swoją prywatność i przestrzeń – nawet po wielu miesiącach w związku jego kobieta nie będzie umiała wiele o nim powiedzieć, a ja dla jej znajomych potencjalny fakt jego istnienia będzie tematem do żartów. Nie można przy tym zapomnieć, że złapać takiego faceta czy się z nim umówić to droga przez mękę – on zawsze jest poza zasięgiem i zawsze ma coś do zrobienia (no cóż – często pewnie z inną kobietą niż swoja dziewczyna).

Do tego jest to typ, który chadza swoimi ścieżkami i nawet będąc z kobietą w jednym pokoju jest od niej zdystansowany. Może albo przy tym być egoistą dla którego ważne są tylko jego potrzeby (więc kobieta staje na rzęsach, aby go zadowolić) – nie należy od takiego wiele oczekiwać. Albo będzie spełniał podstawowe potrzeby kobiety, będzie przykładnym chłopakiem/narzeczonym/mężem, ale żadnego polotu i namiętności w tym nie będzie. Trochę jakby umawiać się z maszyną :P 

Takiemu jest po prostu wygodnie – ma to co chce, w końcu kręci się koło niego dupa, ale po co miałby się w to angażować? Wystarczy, że kobieta zrobi to za niego z nawiązką. Przy czym on też ma swój próg wytrzymałości i w końcu gdy zrobi się za poważnie może dostać ataku paniki i uciec najszybciej jak się da. W końcu napadła na niego kobieta-ośmiornica i chciała zawładnąć całego dla siebie. Też bym od takiej uciekała :P A biorąc pod uwagę fakt, że większość facetów postrzega kobiety jako emocjonalne wariatki, które tylko czekają aby złowić faceta, to wygląda na to, że trzeba się od wszystkich kobiet trzymać z daleka. Uwaga, bo czas na polowanie na jelenie :P

Naiwność – kobiece drugie imię


Czy to strach przed samotnością, pragnienie bycia w związku czy właśnie owa naiwność sprawia, że wierzymy w to, że dzięki naszemu cudownemu wpływowi znikną wady faceta i stanie się naszym ideałem? Wystarczy, że będziemy grały przed facetem kobietę idealną, on się zakocha i zacznie dla nas przenosić góry. Hola, Hola drogie Panie. Jaki jest sens by facet zakochiwał się w kimś kogo udajemy zamiast w kobiecie, którą naprawdę jesteśmy? Tylko dlatego, że jakiś facet nam się podoba nie ma sensu zgrywać lepszej, zabawniejszej, mądrzejszej, ładniejszej czy bardziej cool. Lepiej być nie lubianą za to kim się jest, niż kochaną za to kim się nie jest :)

A może powodem wybierania tych „trefnych” facetów jest zadowalanie się byle czym? Czasem wystarczy fakt, że jakiś facet się daną kobietą zainteresował, a ona już zaczyna snuć plany na całą ich wspólną przyszłość. Nie dość, że nie wie kim facet jest, jakie trupy trzyma w szafie, czy będzie ją doprowadzał do furii swoim charakterem to ona już daje mu całą siebie i później się dziwi, że dostała kopa od rzeczywistości :P

To WTF możemy zrobić żeby nie wsiąść na niewłaściwego konia ? 


Co więc nasza „słaba płeć” może zrobić aby uchronić się przed „złem” męskiego pokroju? Po pierwsze – wyluzować. No pressure na bycie w związku. Najpierw poznajmy faceta, sprawdźmy czy nam odpowiada (i nie, po trzech randkach dalej niewiele o nim wiemy :P), nie zadowalajmy się byle czym ani nie nabierajmy na zbyt piękne historie. 
Po drugie – warto zachować oczy szeroko otwarte i chłodną ocenę sytuacji. Zachowanie faceta więcej nam powie niż słowa, które Ci zaoferuje. Choć i tu warto brać poprawkę na znakomitą grę aktorską (niektórzy pewnie dostaliby Oskara za swoje życiówki). 
Po trzecie i chyba najważniejsze – dystans! Nie przywiązujmy się do faceta – a już na pewno nie stawiajmy go na piedestale przed nami. I pewnie takich rad dałoby się znaleźć jeszcze tysiące. Sama wciąż uczę się do nich stosować – ale jak to mówią „praktyka czyni mistrza” :P 

Źródło zdjęć: wyszukiwarka Google.com