Filmowe Święta

Wszyscy jesteśmy zabiegani w szale przygotowań do świąt. Wręcz, aż strach wychodzić z domu (a czasem nawet przebywać w nim) żeby nie zostać poturbowanym przez „dzikusów” gnających i przepychających się, a przy tym niezważających na swoich współtowarzyszy niedoli przedświątecznych zakupów, gotowania, pakowania czy sprzątania. Wszyscy są nerwowi i pędzą, żeby zdążyć z przygotowaniami przed Wigilią. I co stanie się gdy w końcu nadejdzie ten długo wyczekiwany moment? Zasiądziemy z rodziną do stołu, złożymy sobie życzenia, opchamy się jedzeniem, wymienimy prezentami i … I zaczniemy się lenić świątecznie (w końcu kiedyś trzeba odpocząć). Jedną z form takiego odpoczynku będzie sięgnięcie do świątecznej filmoteki. Więc bez jakich to filmów nie mogą obyć się święta? Oto mój subiektywny wybór pozycji obowiązkowych – klasyki swojego „gatunku” – gatunku świątecznego :)


Na pierwszy front idzie film bez którego nie wyobrażam sobie żądnych świąt. Co z tego, że co roku jest puszczany o tej porze w TV. Nie ma znaczenia, że pierwszy raz widziałam go jako mała dziewczynka i pewnie znam go już na pamięć. Totalny klasyk bożonarodzeniowy – Kevin sam w domu. Chyba nie trzeba nawet przybliżać fabuły – czy jest jeszcze ktoś kto nie widział tego filmu? Tym, którzy go nie widzieli radzę się nie przyznawać, lecz szybko nadrobić ten brak – akurat idealna okazja nadchodzi, święta :) W sumie to czemu by od razu nie sięgnąć i po drugą część przygód tytułowego Kevina, by zobaczyć jak poradził sobie ze świętami w Nowym Jorku. Zazwyczaj drugie części są słabsze, ale w tym wypadku Kevin sam w Nowym Jorku też znakomicie daje radę. Podejrzewam, że jak kiedyś doczekam się dzieci, to będę je zamęczać Kevinem rok w rok – tym nie da się znudzić :P

Kolejną pozycją na święta jest komedia romantyczna Love Actually (To właśnie miłość), ukazująca więzi międzyludzkie, życzliwość przedświąteczną i fakt, że miłość niejedno ma imię. Poznajemy m.in. historię świeżaka premiera UK (w tej roli Hugh Grant), który zakochuje się w swojej sekretarce, jak również historię budowania relacji pomiędzy wdowcem a jego pasierbem, który przeżywa katusze z powodu swojej pierwszej miłości, ale również bardziej pogmatwane historie miłosnych trójkątów. Oczywiście jak można się domyślić – idą święta, więc wszystko musi się dobrze skończyć. Film idealny na przypomnienie sobie, że warto kochać i być kochanym :) Oraz, że drobne gesty potrafią wiele zmienić. P.s. Na wszelkie wypadek można zaopatrzyć się w pudełko chusteczek – nie tylko się wzruszycie, ale istnieje ryzyko pojawienia się łez ze śmiechu.
W rolach głównych: Hugh Grant, Keira Knightley, Bill Nighy, Liam Neeson, Emma Thompson, Colin Firth, Alan Rickman, Laura Linney, Rowan Atkinson, Andrew Lincoln, Laura Linney – obsada wymiataczy :P

Pozostając w klimacie romantycznym, na święta sprawdzi się jeszcze the Holiday gdzie główne role kobiece przypadły Kate Winslet i Cameron Diaz – już brzmi dobrze? Dodajmy do tego Jude’a Law – oj jest na co popatrzeć – i mamy hit świąteczny. A o czym jest historia? O dwóch kobietach, które mieszkają na dwóch różnych kontynentach, ale obu popapra się życie i postanowią na jakiś czas wymienić się mieszkaniami, aby uciec od swoich problemów. Oczywiście okres, który wybrały to święta. I jak możecie się domyśleć zaczną dziać się rzeczy, które jeszcze bardziej pokomplikują im życia. A kto będzie miał w tym swój główny udział? No jak to kto – faceci :P W końcu oni mają talent do sprawiania nam kłopotów :)

A jeśli wolicie polskie komedie romantyczne z akcentem świąt w tle to (mimo, że nie przepadam za polskim kinem) polecam Wam Listy do M. w którym pogubieni życiowo bohaterowie odkryją, że to, co ich spotkało, to właśnie miłość. Oczywiście miłość w święta :P Pięć kobiet i pięciu mężczyzn przekona się, że przed miłością i świętami nie da się uciec. Mamy tu więc love i sporą dawkę humoru z dodatkiem znakomitej jak na polskie warunki obsady: Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Dygant i Katarzyna Zielińska. Nie zostaje nic innego jak siadać i oglądać.

Z filmów, które uciekły już od romantyzmu i są zdecydowanie bardziej dla całej rodzinki (szczególnie jeśli macie dzieciaki) warto luknąć  na Jack Frost (1998), gdzie w roli głównej pojawia się … bałwan. Tak, mówię poważnie – ryczałam na tym filmie i wcale się tego nie wstydzę :P Ogólny wątek? Zapracowany (a dokładniej zakoncertowany) tatuś muzyk nie mający nigdy czasu dla swojej rodziny ginie w wypadku samochodowym, aby rok później w czasie świąt powrócić do życia, ale w formie bałwana ulepionego przez swojego syna. Dzięki temu filmowi miałam parę lat temu zafundowaną mieszkankę śmiechu i łez – warto zobaczyć :)

Na koniec mojej świątecznej kolekcji must see na święta zostawiłam dwa filmy, które mają w sobie lekki mrok, więc pewnie nie każdy po nie sięgnie – a powinien :) Do tego dodajmy, że są animowane. I nie, wcale nie oznacza, że są to bajki dla dzieci. Czy któryś z filmów Tima Burtona nadaje się dla dzieciaczków? Średnio :P Tym bardziej The Nightmare before Christmas. Dla mnie total klasyk na święta (zresztą już zdążyłam go w ten weekend obejrzeć – nieważne, że to już chyba z 7 raz gdy po niego sięgnęłam :P ). OCB w historii? Jack Skelleton (znany również jako Pumpkin King) z miasteczka Halloween (tak, są tam wszelkie strachy halloweenowe) trafia przez przypadek do kolorowego i wesołego Miasteczka Bożonarodzeniowego, w którym prym wiodą Mikołaj i mali pomocnicy pomagający mu wręczać dzieciom prezenty. Oczywiście co mogło trafić do głowy Jacka? Że czas najwyższy przejąć święta :P A czy mu się uda to już musicie się sami dowiedzieć.

To mamy pierwszą animowaną historię na święta, ale przecież wspominałam o dwóch, więc cóż to za drugie filmidło? Któż nie kojarzy Opowieści wigilijnej, w końcu tyleż jej wersji już wyszło, że ciężko wszystkie ogarnąć. Powieść Charlesa Dickensa niejednokrotnie zainspirowała scenarzystów i reżyserów, ale wersja, którą ja Wam szczególnie polecam jest nakręcona przez Roberta Zemeckisa i jest w pełni animowana. Głos Scrooge’owi (główny bohater, które odwiedzają duchy przeszłych, teraźniejszych i przyszłych świąt) podkłada Jim Carrey – zaciekawieni? Prawidłowo!

Poznaliście już moją listę filmów bez, których wstyd aby święta się obeszły. Jeśli któregoś z nich jeszcze nie widzieliście, to akurat nadchodzi idealny czas aby nadrobić swoje braki :) Co nie zmienia faktu, że nie wiem jak Wy, ale ja nie umiem znudzić się tymi filmami – może to efekt tego, że oglądam je tylko raz do roku :P A może to ta magia świąt powoduje, że mimo wielokrotnego ich obejrzenia wciąż budzą we mnie ciepłe odczucia i sprawiają, że jeszcze bardziej odczuwam klimat świąt. Cokolwiek to jest – życzę Wam przyjemnego oglądania :)

BTW co byście dodali do tej listy ? 


źródło zdjęć: google search; filmy: youtube.com